Informacje

Certyfikat International (1993)

WSZYSTKIE OPINIE (4)
POZYTYWNE(2)
NEUTRALNE(0)
NEGATYWNE(2)
Ok icon
Beata Dodano 21 Lis 2023
Zgłosiłam się do Pani Anny pod koniec ubiegłego roku z bardzo osłabionym organizmem przez gronkowca, problemy z nawracającymi infekcjami pęcherza oraz terapie podczas których zażywałam duże ilości antybiotyków. Od co najmniej półtorej roku miałam ranę na stopie która nie chciała się w żaden sposób zagoić i raz na czas sączyła się z niej ropa. Próbowałam już wszysykich możliwych metod leczenia od antybiotykoterapii, ozonoterapii, antyszczepionki, cudownych specyfików, opatrunków, okładów bez żadnego rezultatu. Ponieważ mam 33 lata i jestem osobą aktywną, bardzo ograniczało to moje życie. Dzięki Pani Annie po około 7 miesiącach leczenia rana na stopie zupełnie się zasklepiła. Od tej pory, już przeszło 5 miesięcy stopa nie daje o sobie znać, ponadto nie mam już tak ostrych zapaleń pęcherza z bólem nerek jak kiedyś. Jestem bardzo wdzięczna Pani Annie za doprowadzenie mojego organizmu do kondycji w ktòrej teraz się znajduje.
Ok icon
Kornelia Dodano 21 Lis 2023
We wrześniu ubiegłego roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy odbytu. Trafiłam do lekarza – proktologa, ponieważ od kilku lat wcześniej czasami miałam krwawienia z odbytu, wypróżniałam się bardzo często (5-7 razy w ciągu dnia, w tym praktycznie do pół godziny po każdym posiłku), odczuwałam ból i dyskomfort w odbycie w ciągu całego dnia, zwłaszcza w pozycji siedzącej. Często czułam się osłabiona i zmęczona. Po przekazaniu diagnozy, od prowadzącego mnie lekarza proktologa usłyszałam jedynie, że nie jest już w stanie mi pomóc i pozostaje mi tylko leczenie onkologiczne. Na Panią Annę Pietroszczenko natrafiłam, przeglądając w internecie strony i blogi dotyczące przebiegu leczenia w podobnych, jak ja, przypadkach. W trakcie rozmowy P. Anna poinformowała mnie o możliwościach leczenia z jej strony. Poddałam się tej terapii. Pierwsze tygodnie leczenia nie były dla mnie łatwe. Oprócz leczenia bioenergią P. Anna zaleciła mi picie bardzo dużej ilości ziół i zażywanie suplementów diety oraz częste przebywanie na świeżym powietrzu i umiarkowaną aktywność fizyczną. Ze względu na aktywność zawodową było to naprawdę trudne. Konsekwentne leczenie powoli zaczęło przynosić poprawę. Po kilku miesiącach leczenia mój układ pokarmowy funkcjonował już znacznie lepiej. Ilość wypróżnień zaczęła się zmniejszać, ból i dyskomfort w odbycie stopniowo ustępowały. Były dni wzlotów i upadków – w gorszych dniach brała górę niepewność co do mojej przyszłości, w lepszych – radość z coraz lepszego samopoczucia. Obecnie, po ok. 14 miesiącach od mojego pierwszego kontaktu z P. Anną czuję się bez porównania lepiej. Jem prawie normalnie, wypróżniam się 1-2 razy dziennie i z reguły nie jest to związane ze zjedzeniem wcześniej posiłku. Zniknęły ból, krwawienie i dyskomfort w odbycie. Wszystkie moje wyniki związane z wcześniejszą diagnozą są w normie – jak u zdrowej osoby. Dzięki Pani Annie mogę żyć i funkcjonować normalnie. Polecam Panią Annę wszystkim, którzy zmagają się z chorobą nowotworową. Warto spróbować, mimo obaw związanych z większości nieznanym nam sposobem przekazywania energii. W mojej rodzinie jest jeszcze osoba, której P. Anna również bardzo pomogła. Mam nadzieję, że ona również podzieli się swoim doświadczeniem.
Ok icon
Aleksandra Dodano 19 Kwi 2023
Niestety, Pani A. Pietroszczenko wystawia sama sobie wystawia złą opinię, z powodu braku sukcesów odnośnie leczenia własnego Syna. Jest uzależniony i od alkoholu i od innych środków, z mieszkania, w którym przebywa, zrobił melinę dla bezdomnych i alkoholików, ma napady szału, kiedy demoluje zamki w drzwiach - niestety nie tylko swoich. Ale do p. A. Pietroszczenko niestety nie dociera prawda, gdyż twierdzi, że Syn tak naprawdę nie jest chory, ale przez Nią wyleczony. A poza tym On też jest doskonałym bioenergoterapeutą. Zapraszam więc Panią A. Pietroszczenko do pomieszkania z Synem choć 1-2 dni.
Ok icon
Magdalena D. Dodano 29 Maj 2021
Witam, niestety mam bardzo złe doświadczenia związane z Panią Anną. Mój tata "leczył się" u tej Pani 2,5 roku. Podejrzenie nowotworu, Pani Anna dała mojemu tacie nadzieję na pokonanie choroby. Nie pozwoliła dokonać pełnej diagnozy w szpitalu, przekonując tatę że tomografia i biopsja to samo zło. To wszystko trwało ponad dwa lata, tata będąc już w ciężkim stanie dalej był utrzymywany w nadziei ze zostanie wyleczony. W ostatnim etapie leczenie odbywało się ze "zdjęcia", ponieważ mój tata nie był w stanie już jeździć osobiście. Jest to dla mnie ewidentne naciąganie ludzi i dawanie im nadziei do samego końca. Na dzień dzisiejszy jest w stanie bardzo ciężkim, przerzuty na kilka organów i na tym etapie praktycznie nic nie jest w stanie mu już pomóc. Niestety nie potrafiłam przekonać mojego taty do leczenia czy chociażby zdiagnozowania choroby, ponieważ ta kobieta niestety miała silniejszy wpływ na mojego tatę i cały czas utrzymywała go w przeświadczeniu, że mu pomoże... Diagnoza lekarska nastąpiła dopiero jak tatę zabrało pogotowie.. Nie życzę nikomu spotkania z tą kobietą i przeżywania tego co my teraz przeżywamy...
Close map icon
Nasze magazyny